piątek, 16 września 2011

Kino ;D



Hey, dzisiaj miałam bardzo miły dzień. Zapomniałam na chwilę o szkole i wyruszyłam do centrum miasta. W czasie spaceru po moich ulubionych sklepach stwierdziłam, że muszę się niedługo wybrać na zakupy. New Look ma genialną, kolorową kolekcję, a mojej szafie przydałoby się trochę koloru, natomiast w Stradivarusie znalazłam masę świetnych, niekrzykliwych ale eleganckich rzeczy. Wpadły mi w oko miętowe rurki za 89,90 zł ;>. Ale miałam napisać przede wszystkim o filmie. W końcu wybrałam "Skórę, w której żyję". Byłąm na premierowym pokazie o 10:20. Proponowane przez Was "Nie bój się ciemności" już nie jest grane.
Skóra, w której żyjęWybrałam ten film, ponieważ zaintrygowała mnie twórczość Almodavary. Czytałam wiele recenzji i wszystkie ukazywały fabułę jako "zaskakującą, przerażającą, a jednocześnie genialną". Dodatkowym plusem było to, że aktorzy mówili po hiszpańsku, więc trochę złapać języka, którego uczę się od niedawna. ;)) Film mieści się w gatunkach dramat/triller. Wg mnie to świetnie, od dawna czekałam na coś bardziej skomplikowanego. I tu się nie zawiodłam. Główny bohater- chirurg plastyczny (Antonio Banderas) stracił żonę w wypadku samochodowym. Autem kierował jego brat, w którym zakochała się Gal. Robert (chirurg) znajduje ją straszliwie poparzoną. Opiekuje się nią przez wiele miesięcy. Gdy jego ukochana zaczyna zdrowieć, przez przypadek zobaczyła swoje odbicie w szybie okna. Widok jej zwęglonego ciała tak ją przeraża, że wyskakuje przez okno i umiera na oczach córki- Normy, która bawiła się tym czasem w ogrodzie. Po tym traumatycznym wydarzeniu Norma trafia do ośrodka leczenia chorób psychicznych. Gdy z niego wychodzi i powoli odnajduje się w życiu, jedzie na wesele wraz z ojcem. Tam poznaje chłopaka o imieniu Vincente, który próbuje ją zgwałcić, po czym ucieka. Przerażoną córkę odnajduje Robert, który widzi uciekającego skuterem chłopaka. Postanawia go dopaść i się zemścić. W końcu nadarza się okazja. Lekarz porywa Vincentego, pozorując jego śmierć. Nie wierzy w nią tylko matka chłopaka, zresztą słusznie. Robert ukrywa Vincentego, a po pewnym czasie odurza go i sprowadza ekipę chirurgów, razem z którą przeprowadza plastykę waginy. Ma to być zemsta za gwałt.  Jak się później okazuje przetrzymuje go dalej i przeprowadza na nim eksperymenty. Pragnie uczcić śmierć żony poprzez wynalezienie bardzo wytrzymałej na poparzenia skóry. Po osiągnięciu sukcesu, Robert całkowicie zmienia wygląd Vincente. Jego twarzy nadaje za pomocą operacji rysy zmarłej żony. Po pewnym czasie zmienia mu imię na Vera i zaczyna z nim/nią normalnie żyć, spać. Film kończy się sceną zemsty Vintentego/Very na Robercie i jego matce oraz ucieczce do jego/jej rodzinnego miasta.
Muszę przyznać że film wymaga dojrzałości emocjonalnej. Ofituje w przemoc i nagość. Fabuła jest skomplikowana i odkrywana w ten sposób, że z każdą minutą jesteśmy coraz bardziej przerażeni. Jest dość trudnym dziełem, ale nie żałuję, że się na niego wybrałam. Wywołał u mnie wiele przemyśleń i już postanowiłam, że kupię w empiku powieść, na podstawie której powstał tj. "Tarantula" Thierry Jonmquet.

4 komentarze:

  1. Ja też dziś byłam w mieście ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. wydaje się być ciekawy:)

    możemy się obserwować , liczę na to samo;)

    OdpowiedzUsuń
  3. zastanawiam się nad tym filmem, ale chyba poczekam aż będzie na internecie, na kino czasu nie mam zbytnio ;)

    OdpowiedzUsuń